Przyjechaliśmy do Wojcieszyc - do rodziny. Było bardzo miło i sielsko. Jaś jeździł na traktorze i kombajnie:) Ale była świetna zabawa!
W końcu pojawił się Antoni... Antoś.... Antek...:)
Tak tak, to mój pierwszy adorator (kuzyn- młodszy ode mnie o parę dni). Tylko tempo tej rozpoczynającej się przyjaźni, było jak dla mnie za szybkie:)
Jak widać, jestem jeszcze trochę nieśmiała. Może następnym razem będę bardziej dostępna...:)
W końcu pojawił się Antoni... Antoś.... Antek...:)
Tak tak, to mój pierwszy adorator (kuzyn- młodszy ode mnie o parę dni). Tylko tempo tej rozpoczynającej się przyjaźni, było jak dla mnie za szybkie:)
Jak widać, jestem jeszcze trochę nieśmiała. Może następnym razem będę bardziej dostępna...:)