A to Kto? Aha, znam ten głos, słyszałam go w brzuszku. Jakoś tak miło mówił niedawno do mojej mamy, "Basiu zjedz coś, odpocznij sobie, nic nie rób...."
Jasiu powiedz, u Kogo jestem na rączkach. Aaaa... Babcia Krysia. Bardzo mi miło....!
Tak się jakoś zapatrzyłam na tę małą osóbkę, która próbuje mnie wziąć na ręce. Ups, tylko uważaj, bo jeszcze nie opanowałam skoków kaskaderskich. O... jest Tata, pewną ręką mnie podtrzymuje.
Już dość tego szpitala, 7 dni - wystarczy! Dziwnie było.... pełno krzątających się wokół mnie białych fartuszków, różnych przyrządów, przewracania, podnoszenia bez ostrzeżenia i te zastrzyki .... to było najgorsze, brrr!
W końcu przyjechał mój Tatuś i powiedział, "Dziewczyny czas do domu!". Dom... jeszcze tam nie byłam, ale musi być tam miło, ciepło i pachnąco....Lubię zapachy!
O, a to Kto? Taki mały, w koszulce w kratkę i trzyma coś ładnego w rączce. "Proszę Marysiu, to dla Ciebie - różyczka!!!!
Pojawiłam się na świecie 3 lutego... pół godziny po północy. Podobno było dużo śniegu. Mama z Tatą mówili mi na uszko, że jestem śnieżną panienką... Ładnie to brzmi -
Śnieżna panienka
Troszkę się mi nie spieszyło wychodzić z tego ciepłego, zacisznego miejsca. Podróż zajęła mi, aż 16 godzin.Uff, ciężko było, mówili rodzice. Ale się udało dotrzeć !!!
I tak zaczęła się moja przygoda odkrywania świata po tej drugiej stronie brzuszka.